Temat: Gabinet Dr. Sternhell'a Pon Kwi 27, 2015 10:15 pm
Gabinet w stanie surowym, kompletnie surowym. Czysty, perfekcyjnie wymuskany. Sterylność i symetria otoczenia daje przedziwne wrażenie nierealności, często dezorientuje już i tak rozkojarzonych pacjentów. Na drzwiach widnieje tabliczka.
dr S. Sternhell
_________________________
Przeprowadził idealnie prostą linię przez numer pacjenta, którego właśnie zabrały pielęgniarki. Nieprzytomny. Z perfekcyjną obojętnością zamknął notes, umieścił go w szufladzie i przekręcił kluczyk. Ten zaś ukrył w schowku biurka, by nie wpadł w niepożądane ręce - choćby i kolejnego pacjenta nr 216. Zdjął rękawiczki, zwinął je i wrzucił do pojemnika na odpady medyczne. Wydobył z kieszeni skórzany niezbędnik, a z niego ingredienty potrzebne by skonsumować namiętnie wyczekiwaną przezeń przerwę. Niecałe dwie minuty później przy otwartym, lecz zakratowanym oknie palił ręcznie zwiniętego papierosa o smaku waniliowego i czekoladowego tytoniu. Krótka chwila przyjemności pozwalała mu oddalić służbową atmosferę i otulić się kokonem srebrzysto siwego, kojącego dymu. Nie przepadał za kontaktem z pacjentami, nawet wtedy, kiedy nie wiedzieli, że oto właśnie ten niepozorny lekarz doprowadził ich do stanu zapomnienia. Och, gdyby tylko wiedzieli... W normalnej rzeczywistości zostałby zlinczowany lub "zapytany" na śmierć. Strzepnął okruchy spalonego tytoniu na metalowy talerzyk chirurgiczny. Pałał lekką niechęcią do kolejnych kontroli lekarskich. Widocznie dzisiaj aspołeczna psychika dawała się we znaki bardziej niż zwykle. Musiał zapalić przed kolejnym pacjentem, żeby nie wpaść w wir tych gierek, które potrafił urządzać Seth Lawrence Maynard. Borderline. Chwiejny. Niestabilny. Sternhell nie znał większego i bardziej zardzewiałego gwoździa w swoim misternym obrazie świata niż pacjenci z kategorii Borderline. Kompletnie nieprzewidywalni, chaotyczni. Na samą myśl odczuwał lekki ucisk w żołądku. Chociaż bardziej ucisk ten przypominał uczucie, kiedy kuchnia wysprzątana do ostatniej drobinki kurzu wymaga remontu (a chirurgiczny ład podkreśla jedynie jej mankamenty) niż wściekłość czy obrzydzenie. Sebastian z wyuczoną obojętnością zgasił papierosa i wytrzepnął popiół za okno dokładnie w momencie, w którym pielęgniarka zajrzałą do sterylnego pomieszczenia i oznajmiła, że pacjent nadchodzi. Nadchodzi? Moja droga, nadchodzi burza, nie mały chłopiec. On co najwyżej może dreptać. Złapał się na tej jakże krytycznej myśli i zweryfikował ją natychmiast. Może niewiele się myliła? Któż może wiedzieć czy drepcze chudy Seth, czy nadchodzi prawdziwa burza emocji Maynarda. Poczuł lekki dreszczyk zainteresowania na karku.
Seth
Marionetka
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 22/04/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Wto Kwi 28, 2015 9:20 am
Wybitnie nie podobała się Sethowi wizja badań kontrolnych. Nie on, nie dzisiaj, nie teraz. Został wyrwany ze względnie bezpiecznego miejsca – swojego pokoju, nawet te pasy na łóżku i zakratowane okna obiecywały kojący, acz bolesny spokój. Natomiast nie miał pojęcia, co czeka go za drzwiami. Tam było źle, chłodno i przerażająco. Zimne dłonie na ciele i zimne narzędzia. Dlaczego nie mogli choć zadbać o komfort pacjenta i ogrzać ich zanim dotknęli skóry…? Odruchowo podrapał tatuaż na ramieniu, przez który przechodziła podłużna, jeszcze niewygojona blizna nieco psując idealny kształt poszczególnych cyfr. Nikt jeszcze tego nie zauważył, a Seth nie spodziewał się, że ktoś zwróci uwagę na niego przez kilka kolejnych dni. Miał ochotę ten znak na skórze zdrapać, wydrapać, wyżąć, wyrżnąć, wyciąć, przypalić miliony razy. Miliony. Zdumiewająco dużo razy jak na krótki okres czasu, jaki tu przebywał. Choć skąd mógł to wiedzieć…? Jego pamięć sięgała kilku miesięcy wstecz, a i te zdawały się somnambulicznym transem, z którego nie potrafił się obudzić. A jeśli przeżywał jakąś chwilę cholernej trzeźwości umysłu, za chwilę podawano mu leki, które na powrót wbijały go w stan otępienia. Nie chciał tego. Nienawidził tego balansowania na granicy jawy i snów, tego nieodróżniania twarzy, głosów i rzeczywistości. Pustka go przerażała tym bardziej, że niejednokrotnie nie miał nawet sił, by poruszyć ręką, a co dopiero spróbować przed nią uciec. Chowane, odkładane dzienne dawki leków, ukrywane w paczuszce gum do żucia – idealne na noce, w których miał ochotę wyć w poduszkę. Seth zagryzł wargę poruszając się w rytm stukotu obcasów idącej przed nim pielęgniarki. Nie zdążył się zagoić, nie zdążył pozbyć leków, nie zdążył nic, przede wszystkim się uspokoić – coś się w nim kumulowało, bo zbyt długo nie sprawiał kłopotów. Długo – miał ochotę zaśmiać się gorzko; od poprzedniego ataku szału, niekontrolowanej agresji nie zdążyły się wygoić otarte nadgarstki, a naderwany, skórzany pas na łóżku jedynie świadczył o tym, jak bardzo nieprzewidywalny i niebezpieczny jest to pacjent. — Dzień dobry — Zaskakująco przyjemny uśmiech nijak miał się do wszelkich obaw, najdoskonalej niewinny absolutnie nie wróżył niczego złego. Maynard przestąpił próg z lekką obawą rozglądając się wokół; dziwnym trafem niewiele pamiętał z poprzedniej wizyty tutaj o ile, rzecz jasna, już tutaj był. Za dużo drzwi, za dużo białych ścian, za dużo narzędzi i grubych krat. Ulotny zapach dymu papierosowego ukoił nerwy chłopaka – nawet kible cuchnęły szpitalną sterylizacją. Wyprostował się w dalszym ciągu utrzymując bezpieczną odległość od progu drzwi: wystarczył krok, by cofnąć się na bezpieczny korytarz, póki ten stał przed nim otworem. Uważne, kontrastujące z zachęcającym uśmiechem spojrzenie zostało utkwione gdzieś w okolicach ramienia lekarza. Wystarczająco grzecznie, by móc określić to patrzeniem na rozmówcę.
Sebastian
Doktor Śmierć
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 23/03/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Pią Maj 01, 2015 11:18 pm
Nim pacjent zdążył wejść do pomieszczenia, doktor Sternhell zdążył jedynie obrócić się do drzwi i ocenić jego postawę szybkim spojrzeniem. Zauważył zdystansowanie w sylwetce, rozkojarzony może nieco infantylny uśmiech, ale i niezwykle czujne spojrzenie. Nie do końca skupione na jego osobie, bardziej zawieszone na jego postaci, gdzieś w okolicy szyi czy ramienia. W odpowiedzi na grzeczne powitanie Sebastian dokonał oszczędnego gestu, może nawet bardziej wycofanego niż sam pacjent. Skinął głową. Dla obecnych nie do końca mogło być jasne do kogo kierowane jest owo swoiste powitanie. Odpowiedź była tak bardzo niejednoznaczna jak sam gest. Do wszystkich. Do pielęgniarki, by wyszła. Do pacjenta z kultury. Spojrzenie lekarza było jak zwykle bezbarwnie utkwione w przestrzeni. Skinął głową na kozetkę. -Proszę usiąść, Panie Maynard. - zgrzytliwy, niski ton zawibrował w powietrzu jak dźwięk prądu o wysokim napięciu przeszywający metalowy transformator. - Uprzednio zdjąć górną część garderoby. Cofnął się do okna, zamknął je, mając pacjenta na oku. W zasadzie miał go na oku cały czas, drugie bowiem zasłaniała elegancka, skórzana opaska oraz niesforne pasmo jasnych włosów, które wymknęło się ze starannie związanego kucyka na karku. Z szafki zdjął stetoskop i przewiesił go przez kark, biorąc z kubka drewniany patyczek. Bywali doktorzy, którzy wszystkie swoje poczynania w gabinecie tłumaczyli, ale Sternhell nie był jednym z nich. Milczący mógł wydawać się "groźny" lub kompletnie psychopatyczny - to jednak zależało jedynie i wyłącznie od fantazji badanego. Mógł przecież być nawet niesamowicie pociągający, zależnie od fetyszów i przedmiotów zainteresowania pacjenta. Wyposażony w stetoskop, nowe rękawiczki, drewniany patyczek i schowaną w kieszeni od zawsze, na zawsze strzykawkę z relanium obrócił się już całkiem do pacjenta. Lewym zdrowym okiem równie czujnie co badany obserwował jego zachowanie. Zdawało się, że w pomieszczeniu zaległa cisza głębsza niż pośród zimnych ciał w kostnicy, gdy żaden z nich nie palił się do rozmów o życiu i przypadłościach z nim związanych. Wcześniejsza niechęć doktora w pełni ustąpiła obojętnemu profesjonalizmowi, a lekkie skrzywienie w kąciku wąskich warg znikło pod grubą, kamienną maską. - Proszę otworzyć usta.
Seth
Marionetka
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 22/04/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Nie Maj 03, 2015 4:48 pm
Wizyta w gabinecie do najprzyjemniejszych nie należała, toteż Seth nie miał zamiaru udawać, że jest inaczej. Zwłaszcza że wręcz przeciwnie, gdyby miał na to wpływ, nie dopuściłby do niej za nic w świecie. Przeniósł wzrok ze ścian na twarz lekarza i na moment uśmiech zamarł na jego ustach tworząc zupełnie groteskowy grymas. Poczuł chłód. Przejmujący do szpiku i nieprzyjemny. Odgłos zamykanych drzwi nie należał do najprzyjemniejszych, a Seth poczuł się niczym szczur w klatce. Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać polecenia: klapnął na kozetkę i z dziwnym wyrazem twarzy pozbył się górnej części ubrania bez mniejszych protestów pokazując światu cała gamę płytszych i głębszych blizn oraz w miarę świeżych zadrapań. Zwłaszcza niszczących tatuaż z numerem, który skrył odwracając się do mężczyzny odrobinę bokiem, by tego nie zauważył. Każdy jego ruch był przemyślany i zupełnie wyprany z emocji. W tej chwili był jak robot stworzony do wykonywania rozkazów i wykonywał je – bez szemrania, na swój własny sposób stawiając na swoim. Lekarz nie wzbudzał w nim żadnych emocji, co do fetyszy i zainteresowań… Odkaszlnął zanim otworzył usta. Z lekką obawą, pozornie spokojny, w każdej chwili gotów do… wszystkiego. Z lekką obawą spojrzał na stetoskop i dłonie lekarza. Wydawały mu się dziwnie znajome i z czymś kojarzyły. Miał wrażenie, że jego organizm cofnie się pod ich wpływem i nie pozwoli dotknąć, ale wrażenie było krótkie i ulotne, a Seth i tak wystarczająco był zdenerwowany, by jeszcze zaprzątać sobie głowę podobnymi rzeczami. Szczęki zacisnęły się same, jeszcze zanim mężczyzna zdołał zbadać wnętrze ust. Seth nagle odnalazł jego twarz i wbił w niego dziwnie oskarżycielskie spojrzenie. — Po co te badania? — Czarne tęczówki sunęły w mało dyskretny sposób wzdłuż opaski zakrywającej jedno z oczu lekarza. Seth go nie pamiętał, był pewien, iż nie miał z nim wcześniej do czynienia, zaś z drugiej strony nie mógł wyzbyć się wrażenia, iż powinno być zupełnie na odwrót. Nie podobało mu się to i było zimno. Poczuł gęsią skórkę i lekko szarpnął głową w tył umykając jakby przed badaniem. — Nie skarżyłem się na nic — Odwrócił się bardziej bokiem bynajmniej nie zamierzając współpracować; ale w tej chwili jeszcze nie bardzo wiedział na ile mógł sobie pozwolić. Mgliście pamiętał wcześniejszą kontrolę lekarską, po krótkim stawianiu się obudził się w izolatce czterdzieści osiem godzin później, kolejną dobę wymiotując i wyjąc z bólu. Nie zamierzał nawet udawać, że traktuje lekarzy jako własnych sprzymierzeńców, byli... Przerażali go, zwłaszcza ten jeden konkretny, Seth bardzo dawno nie czuł się tak bardzo niepewnie w niczyim towarzystwie.
Sebastian
Doktor Śmierć
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 23/03/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Pon Maj 04, 2015 10:40 am
Sternhell podejrzewał, że badanie tylko pozornie zapowiadało się na szybki, łatwe i bezkonfliktowe. Problemy zaczęły się przy trzecim z rzędu poleceniu, dokładnie tuż przed dotykiem. Cofnął drewniany patyczek, odchylił się do tyłu i wyprostował. I tutaj, gdzie normalnie każdy lekarz westchnąłby i zaczął tłumaczyć dlaczego potrzebne jest badanie Sebastian pozwolił sobie jedynie na bezbarwny uśmieszek w kąciku ust, dokładnie przez pół sekundy zerkania w dół na pacjenta. Przysunął sobie stołek, usiadł naprzeciwko Setha. Psychiatra był z niego żaden, ale dobrze znał się na psychologii. Mimo to nie uznawał jej za część swojej pracy. Zazwyczaj. - To jedynie wizyta kontrolna. Zbadam to, czego wymaga ode mnie rubryka i wrócisz do siebie. I ja wrócę do siebie. Żadnemu z nas nie chce się dzisiaj współpracować, nieprawdaż Seth? -pomyślał sobie doktor i zaraz przyszło mu do głowy, że pod pewnym kątem są całkiem do siebie podobni. Profesjonalizm Sternhella nakazywał mu skupić się na badaniu, filozoficzna natura zmusiła do porównań. Jak i sam pacjent Sebastian posiadał całą mozaikę blizn na ciele, w tym tych zdobiących nadgarstki od góry do dołu. Jak i on nie przepadał za dotykiem innych ludzi. Nawet za towarzystwem. Oboje znali uwięzienie cielesne. Różnica była jednak zasadnicza pomiędzy ich obrazami. Sebastian był szanowanym doktorem po studiach chirurgicznych, specjalizacjach z anestezjologii i nie tylko. Cierpiał jedynie na jakąś śladową schizofrenię, która pozwalała mu notabene poznawać świat subtelny, metafizyczny, bezsenność i kompletną obojętność emocjonalną. Maynard, niestabilny jak rozdrażnione dziecko nie doszedł nigdzie, oprócz skraju swej rozpaczy i zwycięstwa. Jego przypadłość była gwałtowna, szybka do zweryfikowania jako niebezpieczna. Nie miał szans zdobyć tego, co dzięki bierności zdobył Sternhell. Przed oczyma doktora wybuchło niczym fajerwerk kilka pozornie traumatycznych wspomnień z okresu dorastania. Ojciec, matka, szopa za domem. Otrząsnął się z krótkiego zamyślenia. -Otwórz usta - powtórzył nakaz, tak samo spokojnie i tak samo szorstko, co wcześniej. Jednocześnie przyglądał się twarzy pacjenta, z umiarkowaną ciekawością.
Seth
Marionetka
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 22/04/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Pon Maj 04, 2015 5:27 pm
Gdyby wypadało, z gardła Setha wydobyłby się wściekły syk nie zwiastujący bynajmniej niczego dobrego. Zamiast tego z całych sił przygryzł wargę i spojrzał na lekarza z niezbyt udanie hamowaną niechęcią. Teoretycznie nie miał prawa obarczać go swoimi uprzedzeniami, w praktyce jednak… To on, nikt inny, usadowił się naprzeciw oczekując współpracy od kogoś takiego jak Maynard. Powinien być spokojny i opanowany. Powinien być posłuszny, wyciszony, pełen otępienia. Tymczasem był… wszystko, tylko nie to. Jeśli chodziło o współpracę, był na nią gotów, o ile, rzecz jasna, nie zagrażałaby w żaden sposób urojonym obawom. Wyprostował się na kozetce i lekko przechylił głowę spoglądając na mężczyznę spod lekko przymrużonych powiek. Rozważał. Badał jego wytrzymałość. Łatwe do zatarcia granice w relacjach i cierpliwość. Balansował nad przepaścią nie wahając się zrobić gwałtownego kroku. Ba, nie miałby nawet oporów, by rozbić się o dno, i wszystko dla wątpliwej rozrywki i nie wiadomo czemu służącemu …sprawdzeniu go. — Czego wymaga rubryka? — Spytał odrobinę przeciągając sylaby i wreszcie uwolnił pogryzione wargi od jarzma własnych zębów. Rozchylił je lekko, ale nie na tyle, by pozwolić na wsunięcie pomiędzy nie drewnianego patyczka. Gotów zacisnąć je z całych sił, by chociażby rozszarpać i połamać, zniszczyć, cokolwiek wedrze się pomiędzy nie. A zwodniczy uśmiech bynajmniej nie ostrzegał. — Żebym mógł wrócić do siebie, panie doktorze, musiałbym najpierw gdzieś należeć — Przeciąganie sylab musiało być irytujące, ale Seth miał to głęboko w dupie. Całe to badanie miał głęboko w dupie, a pieprzony patyczek pan doktor mógł sobie włożyć… Tak. Na pewno nie do ust Maynarda. Zaśmiał się cicho i odrobinę rozluźnił. Zwykle słyszał „otwórz usta” w zupełnie innym kontekście. Nigdy w życiu nie należał do potulnych, zwodnicze wrażenie skłaniające innych do otaczania go opieką bywało, cóż, zgubne. Cały Seth był zgubny. Nachylił się odrobinę w stronę lekarza i na ułamek sekundy rozchyliwszy usta zatrzasnął je tak gwałtownie, że bez problemu można było usłyszeć uderzenie zębów o zęby. — Nie chcę. — Oświadczył rozbrajająco szczerze i jeśli przed chwilą pochylał się w stronę Sternhella, tak teraz odsunął się odchylając w tył. Jeśli lekarz sądził, że pójdzie mu szybko i bezproblemowo, to mocno się mylił. To nie było absolutnie nic osobistego, po prostu zdążył wyrzygać wszystko, co miało go otępić, uspokoić i wyciszyć i teraz był bardzo sobą.
Sebastian
Doktor Śmierć
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 23/03/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Pon Maj 04, 2015 6:24 pm
Sternhell zanotował kilka drobnych sygnałów tego, co nadchodziło. Maynard postanowił jednak stawiać opór. Zawiedziony? Nie. Upokorzony? Nie. Zmęczony? Może. Trudny pacjent? Nie szkodzi, trafił na trudnego doktora. Sebastian nie poruszył się o milimetr w żadną stronę, obojętny jak marmurowy posąg. Obserwował czujnie całą sylwetkę Setha, by w końcu unieść lekko podbródek, spoglądając na niego nieco z góry. Odetchnął głębiej, kiedy pacjent odchylił się w tył. Przestrzeń między nimi zwiększyła się - na rękę lekarzowi. Przyjrzał mu się uważnie, przechylając lekko głowę w prawo, co było odruchem związanym ze ślepotą prawego oka. - Mnie to mało obchodzi. - rzucił szorstko i bezbarwnie, a w kąciku jego ust zamajaczył ledwo widoczny cyniczny uśmieszek. Oko i tak przymrużone, zwęziło się w szparkę. Był tak zmęczony już tą całą szopką, zmęczony wszystkimi nudnymi pacjentami. Za każdym razem kończyli tak samo, kiedy nie wykonywali jego poleceń. Relanium płynące w ich żyłach zwiotczało ich jak lalki, kiedy Doktor Śmierć miał ich w swojej władzy. Schizofrenicy widzieli, co chcieli i to oni ochrzcili go tym pięknym przezwiskiem. Widzieli ciemność rojącą się wokół Sebastiana, ciemność która splotła się z nim kiedy był młodszy, ciemność która wyrwała go koszmaru jaki zgotowała mu jego rodzina. Ci z lękami widzieli w nim postać Diabła. Ci, którzy cierpieli na zaburzenia snu w ostatniej fazie wytrzymałości obwiniali go o to, że żywi się ich snem, zabiera go by pozbawić ich wszystkiego. Bali się go, nienawidzili, chyba właśnie za ten cień diablego uśmiechu i bezwzględność jaka rodziła się w nim ze zmęczenia i znudzenia. - Nie wysilaj się. I tak wiem, że zdzierasz żywcem ten numer na skórze. - powiedział, wstał i ocenił go raz jeszcze z pozycji stojącej, podbródkiem wskazując na przedramię. Nie miał już dziś ochoty na kolejne gierki. Czas, kiedy trzymał się moralności ogólnie przyjętej przez lekarzy właśnie się skończył. Nie silił się na dyskrecję, bo w przypadku tak pobudzonego pacjenta nie miało to sensu. Byłby głupcem, gdyby sądził, że ukryje przed nim dłoń wsuwającą się powoli do kieszeni, wyciągającą strzykawkę. Nie, nie grał w jego grę dyskretnych i niepostrzeżonych ruchów. Sięgnął do kieszeni, wsuwając do niej drewniany patyczek, a wyciągając małą strzykawkę i zdejmując z igły ochronkę. - Źle dziś trafiłeś, Maynard. - Poprzedni pacjent wykorzystał cały dostępny limit mojej cierpliwości.
Seth
Marionetka
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 22/04/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Pon Maj 04, 2015 8:20 pm
Być może po prostu nie wiedział z kim ma do czynienia. Zwykł być niewartym uwagi widzem, nawet jeśli w grę wchodziło jego własne życie. Niewiele go interesowało, a jeśli coś lub ktoś przykuł jego uwagę, to nerwową, histeryczną, wręcz obsesyjnie agresywną. Seth potrzebował silnych bodźców i zupełnie nieświadomie lgnął do wszystkiego, co ciemne i złe. Sebastian, jego postawa, choć chłodna i zdystansowana doprowadzała go do szewskiej furii skrytej za kurtyną ujmującego uśmiechu. Takiego, od którego mogły przechodzić dreszcze, bowiem oczy zostawiał niespokojne. Dreszcz lekkiego niepokoju spłynął w dół wzdłuż jego kręgosłupa na widok uśmiechu mężczyzny. Z pewnością tak uśmiechał się kat do własnej ofiary. Seth jednak ofiarą się nie czuł, co najwyżej obrażonym pacjentem, któremu nie poświęcano wystarczająco dużo uwagi. Absurdalnie wręcz wobec własnych lęków i obaw, jakby zupełnie się nie kontrolował, jednak daleko mu było do schizofreników i istot, które nie wiedziały co czynią. Maynard wiedział. Może to dziwna aura otaczająca lekarza, może niezwiastujące niczego dobrego spojrzenie, może wyważone i pozornie spokojne ruchy; w każdym razie coś Setha ciągnęło. Coś go dręczyło, ulotne wrażenie, myśl, która umykała za każdym razem, jak tylko próbował ją uchwycić. Zacisnął dłonie w pięści wbijając paznokcie w skórę. A mógł po prostu otworzyć usta, ha. — Nie — powtórzył wrogo nie precyzując do czego się odnosi. Najprawdopodobniej jednak do igły od strzykawki, za którą podążał wzrokiem. Nie miał zamiaru pozwolić na to, by znów go uśpiono, naćpano, zrobiono wszystko, na co w życiu by się nie zgodził. Na moment podniósł wzrok na twarz lekarza i ze zmarszczonymi brwiami, wpatrując się w jego oko, powoli pokręcił głową. Nie. Posłuszeństwo nigdy nie było jego mocną stroną, a w tej chwili widząc strzykawkę poczuł gwałtowne mdłości nie mniejsze niż przy poprzednim przebudzeniu po zastrzyku. Pech polegał na tym, że na kozetce nie siedział przyćpany, niekontaktujący i chaotycznie agresywny pacjent, tylko normalnie myśląca istota ludzka zdolna do podejmowania decyzji. …Głupich bo głupich, ale wciąż stosunkowo przemyślanych. — Mnie też to mało obchodzi — Można byłoby uznać, że przedrzeźnia Sternhella. Przestał mrugać i wpatrywał się niego piekącymi oczyma. Nie tylko on źle trafił. Obaj najwyraźniej mieli parszywe szczęście tego dnia. Obeszło się bez dramatycznych gestów, Seth po prostu wytrącił strzykawkę z ręki lekarza nie kryjąc nawet triumfu i bezczelnego uśmiechu — …nie lubię zastrzyków — oświadczył odsuwając się na kozetce i nie bardzo zdając sobie sprawę z tego, że właściwie trafił na złą osobę do manifestowania swoich humorów.
Sebastian
Doktor Śmierć
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 23/03/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Pon Maj 04, 2015 8:51 pm
Obserwował go uważnie, dlatego szybki ruch dłoni pacjenta, podbijający strzykawkę nie uszedł jego uwadze. Drugą ręką, tą wolną złapał go za cofany już nadgarstek. Jak to się mówi? Nie zadzieraj z lekarzem? Wprawnie ucisnął nerw w okolicy wystającej kostki, paraliżując dłoń i okręcając ją sprawnie wokół szyi Setha. Tym samym obrócił go na kozetce, opierając plecami o siebie. Złapał go za drugą rękę, zapobiegawczo i usiadł całkiem. Sytuacja patowa. Brak strzykawki uniemożliwiał mu nieco pracę z pacjentem w celu uspokojenia. Złapany i wypuszczony mógł się okazać niemożliwy do ponownego złapania. Doktor nie miał więc wyboru, postanowił wejść dalej w ten ogień. Robił to codziennie i chyba nawet przed samym sobą nie chciał się przyznać, że gdyby nie ojciec nie posiadłby zacnej sztuki obezwładniania na każdy możliwy sposób. Niewiele trudu musiał sobie zadać, był większy i cięższy od niego. W okolicy kozetki nie było żadnych niebezpiecznych narzędzi prócz feralnej strzykawki. Doktor przełożył rękę i naparł przedramieniem na krtań pacjenta. Upewniwszy się, że chwyt jest stabilny i wywiera odpowiedni efekt (duszenia), odkopnął strzykawkę dalej. I uzbroił się w cierpliwość, siedząc na kozetce z pozbawionym tchu Sethem. Patrzył w białą, nieskazitelną ścianę, ale całą uwagę skupiał na pacjencie. Czy traci przytomność, czy udaje. Czy się osuwa, czy wiotczeje. Wyczekiwał momentu, a jego uścisk nawet dla postronnego obserwatora mógł się wydać zbyt mocny i stabilny jak na zwykłego człowieka. Trzeba było otworzyć cholerne usta, kiedy było trzeba..
Seth
Marionetka
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 22/04/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Wto Maj 05, 2015 5:24 am
Sethowi brakowało zdolności przewidywania własnych ruchów, ale był daleki od kajania się i obwiniania. Uniknął zastrzyku i to było najważniejsze. Przez chwilę napawał się triumfem, przez jeden moment sądził, że wygrał, a profesja lekarza to będzie coś, co nie pozwoli mężczyźnie przekroczyć dopuszczalnej granicy. Syknął złowieszczo w proteście przeciw kontaktowi fizycznemu i nagła panika uniemożliwiła mu prawidłową ocenę sytuacji. A ta zrobiła się kiepska, co dotarło do Setha, gdy nie był w stanie przełknąć śliny ani nabrać oddechu. Zakrztusił się pozbywając resztek powietrza, a żałosny jazgot był jedynym, co udało mu się wydrzeć z gardła. Nie był w stanie się ruszyć, a im mocniej wierzgał i szarpał się, tym szybciej słabł. Próbował walczyć, ale wyglądało to zgoła żałośnie. Nacisk na krtań nie zelżał ani na moment, Seth miał wrażenie, że lekarz po prostu postanowił pozbawić go świadomości - wszystko jedno w jaki sposób. I sądził, że mający wprawę w autodestrukcji będzie miał to głęboko gdzieś. Nie miał. Po raz pierwszy pod dawna poczuł strach, którego źródłem był długowłosy lekarz przejawiający istotny brak jakiegokolwiek współczucia. Szarpnął się po raz kolejny z całych sił, a coraz większa ciemność wyciągnęła po niego ręce. Po dłuższej chwili znieruchomiał oparty plecami o doktora w tym nietypowym uścisku. Kurwa. Skopał kozetkę i znajdującą się w zasięgu nóg ścianę nie mogąc przeżałować, że nie ma dostępu do twarzy lekarza. Z miłą chęcią pozbawiłby go drugiego oka. Myśli stały się oderwanymi słowami i Seth po prostu się poddał opadając na tors mężczyzny. Rozpaczliwe próby uwolnienia się spełzły na niczym, nie miał już siły na kolejną próbę nabrania powietrza. Miał wrażenie, że Sternhell za moment całkowicie zmiażdży mu gardło, a bezsilną wściekłością mógł się co najmniej udławić. Przed oczami zrobiło mu się ciemno i chyba żałował, że nie pozwolił sobie zrobić tego cholernego zastrzyku. Stracił przytomność zanim zrozumiał, że zadarł z niewłaściwą osobą.
Sebastian
Doktor Śmierć
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 23/03/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Wto Maj 05, 2015 10:15 am
Przez sekundę zastanowił się czy nie nacisnąć na jego krtań mocniej. Przez sekundę był o jeden malutki krok od zszargania opinii lekarza i zostania mordercą. Zmiażdżona krtań nie dawała wielkich szans na przeżycie. Ale to była tylko sekunda, która nawiedza prawie każdego człowieka. Dobrego, złego, garbatego, zdrowego i chorego. Zamiast tego zaczął liczyć te cholerne sekundy od momentu, w którym poczuł jak Maynard wyraźnie nieruchomieje. Raz, dwa, trzy... Sternhell nie zamierzał go pozbawić świadomości. Jego celem wyjątkowo rzadko była szkoda pacjentów. Cztery, pięć, sześć... Ocenił go trzy razy. Po pierwszym poleceniu, po pierwszym sprzeciwie i po odtrąceniu dłoni ze strzykawką. Standardowo - sprawdzało się w większości przypadków. Siedem, osiem, dziewięć... Rozważał ile czasu trzeba mu na badania, ile na doprowadzenie do stanu mniej lub bardziej korzystnego, ile czasu na oczyszczenie sznytu na przedramieniu do takiego stopnia, by był widoczny. Dziesięć, jedenaście, dwanaście... Podręcznikowo mógł to przeciągnąć do granicy maksymalnie 2-3 minut, by nie wyrządzić mu żadnej krzywdy. Prócz silnego osłabienia, zawrotów głowy i zaburzeń równowagi, bólu w okolicy szyi i karku, być może bólu głowy, drgania mięśni. Wszystko to z niedotlenienia. Nic poważnego. Sebastian siedział na kozetce, trzymając wciąż Setha w tym bezlitosnym uścisku. Doliczył do minuty, co miało mu dać około 2 minut słodkiej ciszy i nieświadomości pacjenta. Po takim czasie musiał przywrócić prawidłowy oddech metodą usta-usta. Zważywszy jednak na wcześniejsze zachowanie Maynarda nie wahał się przypiąć go do kozetki. Relanium nie pozwoliłoby poprawnie zadziałać mechanicznemu "rozruchowi" układu oddechowego. Sprawdził tętno. Osłabło znacznie, ale nie dramatycznie. Oddech? No proszę. Mały, a ile ma siły. - pomyślał z przekąsem wyczuwając lekki podmuch na dłoni, kiedy przytknął ją w okolicy jego ust. Nabrał powietrza, zatykając mu nos i rozchylając usta. Oby ten raz wystarczył. Przyjrzał mu się, zbadał ponownie tętno i oddech. Złośliwy uśmiech znów zamajaczył w kąciku jego ust, kiedy zamiast po raz kolejny wdmuchnąć w jego płuca powietrze złożył niemal judaszowy pocałunek na jego ustach. Wyraźny, mocny. Odsunął się i spotkał się z nieprzytomnym spojrzeniem pacjenta. - Bądź pozdrowiony, Mistrzu* - rzucił cicho, a uśmiech zniknął gdzieś za maską obojętności, kiedy wstał i zamknął drzwi na klucz, a z podłogi podniósł strzykawkę, żeby wymienić igłę na nową i wrócić do ciasno skrępowanego Setha na kozetce.
____________* Judasz do Jezusa, zdradzając jego tożsamość. Pocałunek miał być sygnałem dla czekających żołnierzy, miał wskazać Jezusa.
Seth
Marionetka
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 22/04/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Wto Maj 05, 2015 8:30 pm
Zaczęło mu być wszystko jedno. Jeśli cokolwiek do niego docierało, to niewyraźne i zatarte. Odległe. Jakby działo się obok i nie dotyczyło jego samego. Zanurzył się w ciemności i wcale nie przeszkadzałoby mu, gdyby pozwolono mu w niej zostać. Zabawne, z jaką łatwością Sebastian mógł się go pozbyć, zapewne losem pacjenta o numerze 216 nie zainteresowałby się absolutnie nikt. Zostałaby tylko porcja niewydanych leków. Opadł mocniej w ramiona Sebastiana i poddał mu się nie będąc zdolnym do jakiegokolwiek sprzeciwu. Na to było już za późno. Chciał tylko zostać, tak, by nikt go nie ruszał, nie dotykał. Żeby go zostawiono w spokoju. Nie wiedział co się dzieje do momentu, w którym nie zaczerpnął pełnego bólu powietrza. Wcale nie chciał otwierać oczu. Wcale nie chciał widzieć nad sobą twarzy lekarza okraszonej zwodniczym uśmiechem. Próbował coś powiedzieć, ale głos go zawiódł, zamiast tego dostał chłodne muśnięcie warg. I choć próbował odepchnąć doktora, to nagle, ku swemu przerażeniu poczuł, że nie jest w stanie nawet się ruszyć. Z pełną agresją zacisnął wargi, jeśli to miało jakiekolwiek znaczenie. Nie, oczywiście, że nie miało. Miał w dupie biblijny wydźwięk pocałunku, i bez tego fałsz wyzierał z każdego, najlżejszego nawet ruchu wargi i bynajmniej nie sprawiało to Sethowi żądnej przyjemności. Dobra... lekką... Grzeszną. Seth poczuł się dziwnie. Przymknął oczy i przestał walczyć ucząc się dopiero sposobu jak najmniej bolesnego oddychania. Charczał i czuł się jakby ktoś katował jego głowę wolnymi i nieubłaganymi uderzeniami, na które nie mógł nic poradzić, bo miał, do cholery, unieruchomione ciało. Ale świadomość tego przyszła dopiero po chwili, gdy otępiale spojrzenie odnotowało jego obecność w swoim zasięgu, a co gorsza… znów ten zastrzyk. Maynard poczuł paraliżujące wręcz wrażenie. Tym razem nie miał dokąd uciec. Przesunął językiem po spierzchniętych wargach, wyschniętych z powodu zbyt kurczowo i gwałtownie łapanych oddechów, naznaczonych przed chwilą tymi należącymi do mężczyzny. Z lekką obawą rozchylił usta biorąc większy wdech i jęknął przeciągle. Gardło skurwysyńsko go bolało i jego ogólne samopoczucie pozostawiało wiele do życzenia. Szarpnął nadgarstkami. Zdolność dedukcji znacznie zmalała. W tej chwili zdecydowanie nie przypominał niebezpiecznego pacjenta. Nieuwolnione ręce zbyt mocno zajmowały jego uwagę, Seth wodził wzrokiem za strzykawką, która ponownie znalazła się w rękach lekarza i wiercił się niemiłosiernie zdzierając nieszczęsną skórę przy bezsensownych próbach uwolnienia się. Seth zakrztusił się usiłując powiedzieć cokolwiek. Miał wrażenie, jakby ktoś włożył mu do gardła rozżarzony pręt i kręcił nim dla czystej rozrywki. Szczerze powiedziawszy mógł tylko czekać; skrępowany i osłabiony nie miał wielkiego pola do popisu. Ha, wręcz nie wyglądał na kogoś, kto musiałby zostać przykuty do kozetki, unieruchomiony dla zachowania bezpieczeństwa. Obdarował Sebastiana pełnym pogardy i nienawiści spojrzeniem i z całych sił zacisnął szczęki mocno nadwyrężając więzy. Bardzo mocno.
Sebastian
Doktor Śmierć
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 23/03/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Czw Maj 07, 2015 10:14 am
Przyglądał mu się przez chwilę, chłonąc obraz. Biła od niego złość na cały świat, ale nie dlatego, że się bał. Obserwował go uważnie. Złość Setha miała inne podłoże niż strach przed obezwładnieniem, nadmiernym otępieniem po lekach. Był zły, po prostu zły na to, że jest uwięziony. Na kozetce, w budynku, może nawet chodziło mu i o ten świat? Doktor opuścił strzykawkę i zabezpieczył igłę, żeby nie zapaskudziła się niepotrzebnie. Nie wsunął jej do kieszeni, bo czuł że to mogłoby być zgubne, gdyby Maynard jakimś cudem się uwolnił. Ten chłopak miał skrzydła, a kwestią czasu tylko było kiedy spadną z nich ciasno zapięte łańcuchy. Nie dziwne, że tęsknił za lataniem. Sebastian odłożył strzykawkę na biurko, obok długopisu. Podszedł do pacjenta, wertując w pamięci jego akta, szybko dedukując fakty. Uchylił znów okno, usiadł na stołku obok kozetki i zapalił papierosa. Zdaje się, że Maynard miał do nich słabość. To mogło przynieść nieco spokoju, którego doktor potrzebował, zanim straci swoją iście anielską cierpliwość i porzuci maskę obojętności. Przyjrzał mu się. - Zaciągnij się. - wyciągnął szczupłą dłoń z papierosem w jego kierunku, zachowując czujność, gdyby nagle Seth zapragnął odgryźć mu palce, rękę lub przegryźć żyły w nadgarstku. - Siedzimy w jednym i tym samym bagnie, panie Maynard. Notabene pośród żywych trupów bez cienia ludzkiego zdrowia psychicznego. - mruknął Sternhell, przesuwając palcami po numerze na przedramieniu pacjenta. - Zdaje się, że numer na skórze to już dawno przestał być wyznacznik tego, kto jest pacjentem, a kto nie.
Seth
Marionetka
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 22/04/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Czw Maj 07, 2015 12:36 pm
Seth, owszem, był zły. On zawsze był zły. Odkąd się tu znalazł dławił się złością i nienawiścią odczuwaną względem absolutnie każdej jednostki, którą tu spotykał. Dla każdego był numerem, cieniem, czymś niewiele więcej znaczącym od chwiejącego się krzesła i podrapanych ścian. Wszyscy zdawali sobie sprawę z ich istnienia, ale nikt nie raczył kiwnąć palcem, by zaszczycić je zainteresowaniem. Miał ochotę warknąć, kląć i wrzeszczeć, ale obolałe gardło i wciąż z lekkim trudem łapane powietrze uniemożliwiało mu wydanie z siebie jakiegoś sensownego głosu. Nadal czuł uścisk na szyi, choć ramię mężczyzny dawno się cofnęło; teraz obserwował jego wysoką sylwetkę poruszającą się bezosobowo po gabinecie. Mechaniczne ruchy, wystudiowane gesty. Odetchnął, gdy strzykawka zniknęła z pola widzenia i została zastąpiona przez papierosa. Uspokoił się. Niewiele, ale na tyle, że czerwona mgiełka zniknęła sprzed jego oczu i zaczął wyglądać nieco bardziej zrównoważenie. Nie licząc siekanych zębami warg, które męczył próbując powstrzymać swój język, by nie sunął po nich wspominając tego momentu złączenia ust. Ha, nawet nie zamierzał zaszczycać tego incydentu uwagą, zamiast tego wciąż uparcie piorunował Sternhella czarnym spojrzeniem, dziwiąc się trochę, że jeszcze nie padł trupem. — To nie jest to samo bagno — "To nie Ty tu leżysz przywiązany i bez zdolności do jakiegokolwiek ruchu, kurwa!" zachrypiał wpatrując się w podsuniętego papierosa z wahaniem. Przeciągnął spojrzeniem po smukłej dłoni, zastanawiając się, teoretycznie, na jaką głębokość zdołałby zatopić zęby zanim udałoby mu się wyrządzić jakąś większą szkodę i zanim poczułby nieprzyjemne ukłucie, po którym opadłby bez sił. Rozchylił wreszcie usta i objąwszy filtr zaciągnął się z wyraźną przyjemnością. I zadławił. Organizm nie działał jak należy, ale mina Setha i przeciągłe warknięcie było sygnałem, że chce jeszcze raz. Pociągnął. Mocno i zdecydowanie, wpatrując się w Sebastiana ze zmarszczonymi brwiami i wypuszczając dym prosto na niego tylko pozornie puszczał mimo uszu jego uwagę. — Nie dotykaj — warknął drgając lekko pod wpływem dotyku i gubiąc granice relacji lekarz-pacjent. Ponownie wrócił do maltretowania warg, ale to było zupełnie odruchowe. — Jasne. Równie dobrze PAN mógłby leżeć na moim miejscu, co za problem w zbadaniu pulsu i zrobieniu zastrzyku uspokajającego — chrypiał prowokując doktora i poddając w wątpliwość sens jego zawodu. Ale czy mylił się jakoś specjalnie? Nie był zadowolony z tego, że leży całkowicie bezbronny. Mężczyzna zaś uparcie nie pchał się w zasięg sethowych zębów. Och, szkoda, naprawdę by ich uzył.
Sebastian
Doktor Śmierć
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 23/03/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Pon Maj 11, 2015 10:20 pm
- Jest, jest. – mruknął doktor, patrząc na łapczywie wciągany dym. Tak jak sądził pacjent się uspokoił z pomocą niekonwencjonalnych środków. Cudownie, niech pali, niech się nie rzuca. W blondwłosym doktorze odezwała się ciekawość podobieństwa jego własnego do Setha. To było interesujące, zdecydowanie, szczególnie ze względu na… różnice. - Równie dobrze mógłbym leżeć na twoim miejscu, Seth, ale zauważ, że musiałbym położyć się na tobie. – rzucił pozornie niedbałym tonem, pozornie porzucając profesjonalizm. Zaciągnął się papierosem, mocno, dając sobie poczuć intensywny aromat wanilii i czekolady, nie wypuszczając dymu tak szybko i łatwo. Nie, to byłoby świętokradztwo. Przymrużył oczy i spojrzał na pacjenta. – Borderline. Interesująca przypadłość, dzięki której ty nie masz kontroli, a ja mam. Zaśmiał się cicho, złowieszczo i zaciągnął się papierosem ostatni raz, nim odłożył go, lekko dymiący niedopałek na metalowy talerzyk. Miał serdecznie dosyć dzisiejszych kontroli. Wolał się zabawić, a tak się składało, że miał całkiem dobry materiał na kozetce. Podszedł do szafki, wyciągnął z niej kilka rzeczy, ułożył na stoliku i przysunął go do kozetki, tuż za głową Setha, poza zasięgiem jego wzroku. - Został ostatni trujący oddech. Niech będzie twój. – mruknął podając mu niedopalonego papierosa, zapobiegawczo używając szczypiec, by uniknąć pogryzienia. Cyniczny uśmieszek czaił się w kąciku jego ust.
Seth
Marionetka
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 22/04/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Wto Maj 12, 2015 12:40 am
Niełatwo było się uspokoić, ale Seth leżał pozornie spokojnie. Nawet jeśli szarpał nadgarstkami w bezsilnej złości, to i tak było to niemal niezauważalne przez mocno skrępowane ręce. Tylko pobielałe kłykcie zdradzały, że gdyby zostały uwolnione, to te ręce zacisnęłyby się na szyi doktora i nie puściły łatwo. Prychnął samemu nie poświęcając chwili na szukanie podobieństw między nimi. Jedyne co widział to ziejącą pustką przepaść dzielącą ich. To on tu, do diabła, leżał związany i zdany na łaskę mężczyzny. Obrzucił go pełnym pogardy spojrzeniem będącym odpowiedzią na to, obłudne jego zdaniem, stwierdzenie. - Raczej nie. - Zmarszczył brwi i przeszły go ciarki na widok twarzy doktora. Po raz pierwszy wyrwał się z macek swoich emocji i skupił uwagę na kimś innym, nie na sobie. Z trudem pokręcił głową. - ...Już i tak jest mi niewygodnie. Nie sądzę też, żeby to było coś ciekawego. Kontrola - zaśmiał się chrapliwie. - Strzykawka i pasy, ot, cała kontrola. Gdybyś ją miał - Seth mówił, gdy Sebastian kręcił się po gabinecie na nowo wzbudzając niepokój pacjenta, gdy ten usiłował dojrzeć, co zostało wyjęte z szafki, ale stolik był poza zasięgiem jego oczu - nie musiałbyś się do nich uciekać - pozwolił sobie zatkać usta papierosem i zaciągnął się głęboko zatrzymując w płucach dym tak długo, że zakręciło mu się w głowie. Jedyna przyjemność w tym miejscu. Jedyny grzech, któremu mógł się oddać, w tej ponurej egzystencji odmierzanej krokami pielęgniarek nie było nic więcej. - Długo to potrwa? Chciałbym... wrócić - resztki dymu na moment spowiły jego twarz bladą mgiełką. Pasy przytrzymujące prawą rękę lekko się obluzowały, wystarczająco, by w porywie szału wyrwać z nich szczupłą dłoń. Chociaż daleki był od spokoju, posłał Sebastianowi wyjątkowo bezczelny uśmieszek. Patrz, jestem tu, ale nic mi nie możesz zrobić, bo trzyma cię etyka lekarska. Nawet jeśli chcesz zacisnąć mi palce na szyi - nie możesz. Nieważne jak mocno chciałbyś mnie skrzywdzić, nie możesz zrobić nic, za to ja mogę wszystko chroniąc się za parawanem swoich lęków i chorób. - Boisz się mnie? - wychrypiał lekkim ruchem głowy wskazując na szczypce. Miał ochotę go rozszarpać. Trochę mu pochlebiała ta daleko idąca ostrożność i fakt, że dłonie doktora trzymały się od niego z daleka. Z drugiej strony męczył go ten bezruch i chłód drażniący jego ciało. Spojrzał na Sternhella i ciemne spojrzenie zatrzymało się na wygiętych w cynicznym uśmiechu wargach mężczyzny. Ów grymas nie wróżył niczego dobrego.
Sebastian
Doktor Śmierć
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 23/03/2015
Temat: Re: Gabinet Dr. Sternhell'a Sob Cze 06, 2015 7:49 pm
Pasy i strzykawka? Cóż, z grubsza nie tą kontrolę miałem na myśli, chłoptasiu. Tylko po co miałbym ci to tłumaczyć, skoro nie w smak mi słowa, a czyny. Po tym krótkim namyśle, odsunął się, obserwując jak Seth radzi sobie z oswobodzeniem ręki. "Boisz się mnie?" Kilometr od celu, ale zagramy w Twoją grę. - Tężca odrobinę bardziej niż ciebie. Jednak najbardziej przeraża mnie myśl o tym, jak szybko przenosi się wścieklizna, np. poprzez ugryzienie. - rzucił uszczypliwie, nie odpowiadając na bezczelny uśmiech, ani na jego pozorną nonszalancję. Cyniczny uśmieszek czaił się jeszcze w kącikach jego warg. Podszedł do stolika, obserwując go kątem oka. - Lekkomyślnie wyszarpnąłeś rękę? Nieładnie, wsadź ją z powrotem w pas, proszę. Ups! Najmocniej przepraszam, panie Maynard. - sprytnym ruchem złapał drobny pojemnik i oblał jego twarz zawartością - środkiem, który stosowany powierzchniowo na skórę i śluzówki podrażniał je. Ilość jaka się rozlała, Sternhell śmiało zaliczył do wystarczającej by pacjent odczuł pieczenie skóry na twarzy, oczu a w konsekwencji chwilowe oślepienie przez mocne podrażnienie całego oka. -Czasem, kiedy tak się boję pacjenta, robię się wyjątkowo niezdarny. Powinien pan odzyskać ostre widzenie za jakieś kilka godzin. Uśmiechnął się do siebie, kiedy wolną od więzów rękę Setha przycisnął do kozetki własnym kolanem, drugie lokując między jego udami. -Zaręczam, że to czym mnie dzisiaj pokaleczysz utnę lub wyrwę, w najlepszym wypadku połamię. -syknął cicho, jakby ktokolwiek poza Sethem miał to usłyszeć. Zbadamy więc nie stan fizyczny, panie Maynard i również nie fizyczny, a czysto praktyczny. Pacjent podobno ma niechęć do dotyku, co dało się zauważyć. Podobno również boi się oślepienia, cierpi na migreny i bezsenność. Czy narażony po kolei na czynniki zostanie wyleczony? Tego dowiemy się wkrótce. Przesunął dłonią po jego brzuchu, a cyniczny uśmieszek, nieuchwytny w tej chwili dla Setha, poszerzył się z kącików ust na całe blade wargi doktora, czyniąc jego twarz twarzą opętanego ciekawością szalonego badacza. Choć może nie ciekawość była opętującą, a sam Lucyfer przyszedł po zapłatę za wyzwolenie z nieszczęsnej szopy z jego dzieciństwa?
Gdyby Sebastian pomyślał logicznie, zrozumiałby, że groźby nie robią na Sethcie większego wrażenia. Po pierwsze - nie wierzył w nie. A po drugie, nawet jeśli, to co takiego miał do stracenia? Bo przecież nie godność i prawo do wolności - zostały mu odebrane tak dawno, że nie miały znaczenia. Ale nie mógł się wyzbyć niepokoju. Niby nic, ale ruchy doktora napawały go lękiem. Lękiem. Haha. Wydał z siebie dziwny odgłos, będący odzwierciedleniem bezgranicznej paniki. Szarpnął się intensywniej drąc skórę na nadgarstkach w próbie uwolnienia się i przemyciu oczu. Nie obchodziło go, że potem odzyska wzrok. Nie widział t e r a z, a co gorsza Sebastian znalazł się zbyt blisko, by choć próbować negocjować. Seth szarpnął ciałem agresywnie. - Kurwa, piecze... - jęknął. Mimo zapewnienia bał się, że zostanie tej ciemni na zawsze. Nie mógłby tego znieść. Już teraz to go przerastało. - Nie radziłbym - wciągnął brzuch, eksponujac wystające kości biodrowe. - Mam w dupie twoje groźby. Rzucał tą głową niczym ryba złapana na haczyk. Był niebezpiecznym pacjentem. Jednym z tych, których w chwilach kryzysu się zabije, a potem wkładając martwemu broń do ręki. W którymś momencie szarpnął się znacznie mocniej i zatopił zęby w czymś, co według ślepego pacjenta spokojnie mogłoby być skórą mężczyzny. Szyja, policzek, ramię? Nie widział. I nie zamierzał także poluźniać chwytu. Szczerze powiedziawszy nawet przez ułamek sekundy nie.rozważał konsekwencji. NIE ŻYCZYŁ sobie dotykania. Zwłaszcza przez tego lekarza. Seth poczuł w ustach smak krwi i wstrzasnął się ze wstrętem. Szeroko otwierał piekące oczy, ale nadal niewiele widział. Lekarza zdecydowanie nie był normalny, zresztą, cwaniacki uśmieszek z kroplą krwi na wadze - normalny również nie był. Sam nie wiedział, co zrobiłby na jego miejscu. Inni lekarze, jeśli tylko nie wypierdolono im strzykawki ze środkiem uspokajającym, po prostu go usypiali i robili co chcieli. Ale ten pacjent miał tego dość. Zabierzkurwatęłapęzmojegociała. Powoli zaczynał dostawać ataku szału i niepojętej agresji. I chwilowo żadne inne bodźce do niego nie docierały.