Zbudowano go ze strachu i obrazów, których nie widzi nikt inny. Ma urojenia – przeważnie o charakterze nihilistycznym – które sprawiają, że chronicznie i zapobiegawczo boi się prawie wszystkiego (ale stara się tego nie okazywać). Zdarzają mu się ataki paniki, skłonności do nieświadomego okaleczania się oraz momenty, których później nie pamięta. Po prostu.
Charakter:
To dobre dziecko, mógłby pomyśleć ktoś, kto poznał go w lepszy dzień. Uśmiecha się cokolwiek smutno, ale w zasadzie całkiem ładnie. Chowa dłonie w rękawach, żeby nikt nie zobaczył tego palca, który nadal krwawi brakiem paznokcia. To miło z jego strony. Mówi cicho, ledwie go słychać, starannie dobiera słowa. Tak, żeby brzmiały normalnie, bezpiecznie, spokojnie. Jest już późno, a on jest zmęczony, ale to dobry dzień. Trwa kilka godzin lub tydzień – to nie ma znaczenia, bo wszystko jest w porządku.
Jutro może być zupełnie inną bajką. Czasami można obudzić się nie tam, gdzie się zasypiało; w świecie, w którym lustra pokazują gnijącą twarz. Lub w samym piekle. To rosyjska ruletka dwa kroki od przepaści.
Élie chciałby być kimś innym. Mniej apatycznym i obojętnym. Patrzy na ludzi z daleka i marzy o tym, żeby z nimi rozmawiać, ale nie może. Boi się, że zobaczą to, co jest w nim naprawdę – zepsute wnętrze. Tak naprawdę chciałby z kimś się zaprzyjaźnić i jest skończenie pozytywnie nastawiony do każdej nowo poznanej osoby. Będzie miły, przyjacielski i beznadziejnie ciepły, jeżeli kogoś pozna i uda mu się nie uciec. Lub nie wyjdzie z niego ta druga strona medalu – ta, która ciągle wpycha mu do głowy nieudane pomysły na próby samobójcze lub dowcipy o umieraniu . Élie nie znosi tego. Byłoby o wiele łatwiej, gdyby w jego głowie nie panował taki chaos…
Generalnie trudno wyprowadzić go z równowagi – jeżeli nie jest się wrażeniem własnych płuc w rozkładzie. Dużo jego decyzji dyktuje paranoja, ale przyzwyczaił się do tego. Da się z tym żyć, jak uważa. Chyba, że ma gorszy dzień.
Wtedy się nie da.
Wygląd:
Stara się wyglądać normalnie; tak, jakby wszystko było z nim w porządku i wcale nie miał problemów z tym, żeby zobaczyć mięso na własnych kościach. Jego włosy są już trochę za długie, ale kiedy ostatnio widział nożyczki, uśmiechały się do niego nieprzyjaźnie – więc pozwolił swoim miękkim, brązowym lokom rosnąć. Kiedy ma lepsze dni, wiąże je z tyłu głowy w kucyk. W gorsze zdarza mu się nawet ich nie rozczesać. Wtedy opadają na twarz i ramiona, przykrywają zielone oczy i plączą się jak opętane. Élie jest chudy, bo nie zawsze po drodze mu z jedzeniem. Blady też. I ma cienie pod oczami, i bywają okresy, że brakuje mu któregoś paznokcia (obecnie tego, który powinien być na palcu wskazującym lewej ręki). Nie należy do wysokich osób, a przy ogólnie drobnej budowie ciała wydaje się być jeszcze niższy, niż rzeczywiście jest. Twarz ma drobną, szczupłą, usta poranione od drapania i przygryzania. Do ubioru przywiązuje znikomą wagę, więc zazwyczaj tonie w zbyt dużych koszulkach i swetrach. Wychodzi z założenia, że wszystko i tak będzie wisieć, więc zakłada na siebie cokolwiek i ma nadzieję, że nie wygląda zbyt tragicznie. Chorobliwie obawia się jakichkolwiek blizn, zadrapań czy siniaków na ciele z wyjątkiem twarzy i dłoni.
Dodatkowe informacje/ciekawostki*:
◦Czasami maluje na dowolnych powierzchniach płaskich. Zazwyczaj coś związanego mniej lub bardziej ze śmiercią. Czasami krwią. Nigdy tego nie pamięta.
◦ Lubi słodycze i herbatę ze zbyt dużą ilością cukru.